poniedziałek, 29 listopada 2010

Edukcja teatralna


Wielokrotnie w Polsce podejmowane są dyskusje na temat konieczności rozwoju kulturalnego młodzieży. Krytykowane są wzorce promowane przez telewizję i coraz mniejsze zainteresowanie kulturą wysoką wśród młodzieży. Rozwój kulturalny młodzieży pozostał w rękach nauczycieli pasjonatów, którzy poświęcają swój wolny czas prowadząc np. kółka teatralne. Czy tych pasjonatów jest wystarczająca ilość, czy ktoś myśli, aby stworzyć im jako takie choćby warunki dla realizacji tych przedsięwzięć ?
A gdzie i jak młodzież może się edukować poza swoim szkolnym teatrem ?
Dla wielu teatrów w Polsce teatry lekturowe to jedyny już  / niestety / powód dla dalszego bytowania teatru w ogóle. Nie zdziwiłabym się, gdyby dyrektorzy tych teatrów nie podnosili tej kwestii podczas zjazdów dyrektorów, nikt przecież nie będzie informował otoczenia, że instytucja, którą kieruje, nie ma już racji bytu. Teatry te grywają głównie w godzinach przedpołudniowych dla grup zorganizowanych / szkoły, przedszkola /. Dotyczy to mniejszych aglomeracji niż np. Trójmiasto. Tam nie toczą się dyskusje, takie jak w Warszawie, czy powinny, czy nie powinny istnieć teatry lekturowe. Nie rzadko jest to jedyny w mieście teatr, który dorosłą publiczność miewa od czasu do czasu, podczas gościnnych występów znanych aktorów z Warszawy.
Dalej idą większe miasta, w których jest po kilka teatrów. Są to miejsca, w których jedni dyrektorzy wyznają tezę, że bez publiczności zorganizowanej, nie da się funkcjonować
 / innej nie starcza na wypełnienie sali /, ponadto, trzeba myśleć o własnej kieszeni i po prostu zamykać działalność w kraju, udając się na tzw. tournee lub „tournee”......./  byle gdzie, byle w jakich warunkach, byleby była z tego kasa /. Drudzy zaś dyrektorzy, głośno i od lat lansują tezę, że grają wyłącznie wieczorami i nie uznają publiczności zorganizowanej. Jak sobie radzą? A kto powiedział, że należy używać jedynie sceny ? Można np. grać głównie na foyer, gdzie mieści się 10 razy mniej krzeseł, niż w sali. Recenzenci napiszą, że sala była wypełniona, publiczność dopisuje itd. Taki pogląd jest zrozumiały, w końcu każdy woli komfortową sytuację, czyli adresowanie swojej oferty jedynie do tych , których ona interesuje, niż wkładanie wysiłku w zdobycie nowego segmentu rynku / według wielu badań
marketingowych na świecie, teatrem interesuje się od 3 do 10 % ludzi, następne 20% to ci, których można namówić, aby poszli itd. Jest więc co najmniej 20% do pozyskania /. Powstaje jedynie pytanie kogo stać na nie podejmowanie wysiłku w celu pozyskania nowych widzów w dzisiejszej rzeczywistości ? A no tego wyłącznie, który dysponuje pieniądzem podatnika. Polski podatnik wciąż posiada niską świadomość, że to jego groszem ktoś dysponuje, nie słychać głosów, że może niektórzy powinni robić teatr za swoje prywatne pieniądze i wówczas dbałość jedynie o własny komfort oraz nie przejmowanie się problemem edukacji następnych pokoleń, byłoby bardziej uzasadnione.....
                Sprawa edukacji teatralnej / nawet przy założeniu, że nie dotyczy to Warszawy /, została niemalże zaprzepaszczona. Brzmi to może paradoksalnie, ale młodzież dorasta
szybciej, niż my dorośli starzejemy się. 10 lat w życiu człowieka dorosłego, to zupełnie co innego, niż 10 lat w przypadku np. dziesięciolatka. Zdążyło nam wyrosnąć pokolenie, które
 w ogóle nie bywa w teatrze. Proszę mi wierzyć, że wiem co mówię, pracuję ok. 20 lat w szkolnictwie średnim. Pracowałam również zawodowo w dwóch teatrach. / prowadząc impresariat i pełniąc funkcję dyrektora do spraw marketingu – praktycznie, z powodu braku pracowników, organizując sama wszystko /.
 Co gorsza, mamy już również pokolenie młodych nauczycieli, dla których teatr jest tzw. dobrem niespostrzegalnym. Ci nauczyciele, nie pójdą ze swoją klasą do teatru, bo w ogóle nie przyjdzie im taki pomysł do głowy.
                Aby nie mówić jedynie o jednej stronie medalu, powinnam wspomnieć, że w tej niewesołej edukacyjnej rzeczywistości, funkcjonują jeszcze „ostatni Mohikanie”, czyli nauczyciele pasjonaci, którzy poświęcają, na ogół nieodpłatnie lub symbolicznie odpłatnie, swój prywatny czas, robiąc z uczniami szkolny teatr . Może byłoby dobrze , aby dość zamknięte środowisko posiadaczy legitymacji ZASP-u, nawiązało współpracę z tymi ludźmi, udzieliło im wsparcia i pomocy ? Od kilku lat w oparciu o uzdolnienia , intuicję, współpracę z twórcami teatralnymi / akurat jestem w innej sytuacji, bo mam prywatnych znajomych twórców teatru, bywam w teatrach w różnych miastach w Polsce / przygotowuję wraz z uczniami przedstawienia teatralne w szkole, w której pracuję, staram się uczyć młodzież szeroko rozumianego funkcjonowania instytucji teatralnej. Jedni grają na scenie, inni zajmują się scenografią, inni opracowaniem muzycznym, organizacją, mamy inspicjentów , nawet suflerów, którzy mają bardzo mało pracy ostatecznie, ale nie o to chodzi. Miewam 50 osób z kilkunastu klas naszego zespołu szkół / pracujemy na dwie zmiany, więc nie muszę mówić jaki to wysiłek organizacyjny / . Młodzież można „zarazić” swoją pasją nawet w tych komercyjnych czasach, pomimo wszelkich trudności, tego również, że wielu z nich pracuje zarobkowo i ma mało czasu. Miałam i kogoś, kto dojeżdżał na próby ze wsi 20 km od Kościerzyny, z innej szkoły, miałam uczniów, którzy po nocach pracują fizycznie. Uczniowie, którzy pracują w kole teatralnym, oprócz satysfakcji, ciekawie spędzanego czasu zdobywają wiele umiejętności. Jest to dobra metoda na walkę ze stresem, rozwijanie umiejętności w zakresie asertywności, zmienia się ich poczucie własnej wartości.
Przez rok prowadziłam w tym zakresie również działalność międzyszkolną. Zorganizowałam przegląd szkolnych teatrów z Wybrzeża. Poznałam nauczycieli pasjonatów. Na ogół „walczą” z klasyką, która często nudzi uczniów, z uwagi na język, który się przecież starzeje, czego nie wiem dlaczego, nikt nie zauważa. Pewne wyrażenia i zwroty zdążyły zmienić swoje znaczenie, wywołują np. nieoczekiwane przez dorosłych, nagłe salwy śmiechu. Powoduje to również problem nie rozumienia motywów postępowania postaci, co prowadzi dalej do znudzenia przedstawieniem. Uniwersalne przesłania, umykają.
Można oczywiście obrażać się na rzeczywistość, na to, że młodzież woli amerykańskie komercyjne kino akcji. Można też analizować przyczyny pewnych zjawisk i starać się sprostać problemom, ale to jest trudniejsze....Piosenki Agnieszki Osieckiej radowały i pokolenie moich rodziców i moje, choć od wieków istnieje problem różnic pokoleń. Gwałtowny postęp techniczny spowodował jednak, obecnie, ogromne nasilenie tego zjawiska. Teraz jest to już przepaść mentalna. Młodzi ludzie wychowani na internecie, komercji, reality show, nie zaakceptują przestarzałych dla nich form, których nie rozumieją. Ci zaś, którzy chcą rozmawiać ze swoją szkolną publicznością o problemach ją interesujących, nie mają zbyt wiele współczesnych dramatów do dyspozycji.                                                                                      
Osobiście nawiązałam kontakt z teatrami i innymi instytucjami, które organizują konkursy scenariuszy, jestem w posiadaniu kilku, które zostały wyróżnione. Nie są to teksty łatwe do realizacji w warunkach szkolnych.
Powiedzmy sobie szczerze – nastąpiła dość szeroko zakrojona zapaść w kulturze, która choć nie dotyczy wyłącznie finansów, od nich po części się zaczęła. Nie sądzę, że słusznie utrzymuje pani Izabella Cywińka pogląd, iż nie ważne ile jest pieniędzy na kulturę, ale jak się je dzieli. Według mnie po pierwsze ważne jest ile ich jest , a po drugie dopiero, jak się je dzieli. Wielka szkoda, że świetna pani reżyser zgodziła się kiedyś na zmniejszenie dotacji na kulturę, której to tezy nadal broni, zamiast bić się w piersi. Nie wiem czy w tym podziale środków bierze się w ogóle pod uwagę takie zjawisko jak teatr szkolny ?
W grupie osób, które udaje mi się zainteresować teatrem jest wiele takich, które nigdy nie były w teatrze. Niedawno przeprowadzone w internecie badania marketingowe potwierdzają, że ponad 90 % ludzi nie bywa w teatrze częściej niż raz w roku. W przypadku młodzieży problemem jest również cena biletu. O ile można kupić bilet za 10 złotych, jest szansa wybrać się z grupą od czasu do czasu na przedstawienie, nie dotyczy to np. Teatru Muzycznego w Gdyni. Po opublikowaniu tych alarmujących wyników w internecie Teatr Wybrzeże w Gdańsku, zaczął wprowadzać różne formy promocji obniżając ceny biletów okresowo.
Czy naprawdę nie ma możliwości ustalić stałych zasad dot. specjalnych cen biletów w polskich państwowych teatrach dla szkolnych grup teatralnych ?
                Nauczyciele, którzy mają szansę na zwiększanie swoich umiejętności w tym zakresie, robią to, wielokrotnie wielkim kosztem. Szansa finansowa polega na ogół na tym, że finansuje to ktoś z członków rodziny. Dofinansowania ze strony gminy są zazwyczaj symboliczne.
                Ta naprawdę temat edukacji kulturalnej młodzieży pozostawiony jest sam sobie.
Jan Englert, obecny dyrektor Teatru Narodowego , napisał wiele alarmujących felietonów na ten temat w prasie ogólnopolskiej, ale odzewu nie zauważyłam.
Widocznie najlepiej poczekać, aż dojdziemy do punktu , w którym nie będzie już o czym mówić.

 

Autorka powyzszego artykulu  jest laureatką ogólnopolskiej nagrody „Twórca zdarzeń teatralnych” pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Kultury i nagród na konkursach wojewódzkich.
Od 12 lat prowadzi autorski  teatr w szkole średniej – dwie sceny: uczniowską  i uczniowsko-nauczycielską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz